czwartek, 26 lutego 2015

Reglamentacja kontaktów z dzieckiem - czyli nadal w PRL-u



"Karta widzeń dziecka", choć sarkastyczna, to odzwierciedla obecny stan polskiego prawa "rodzinnego i opiekuńczego" oraz istniejący od wielu lat przejaw "równouprawnienia" ojców do kontaktów z własnym dzieckiem.
 
Po sześciu latach doświadczeń około-sądowych potwierdzam z pełną odpowiedzialnością za słowo: "Polskie sądy rodzinne mają twarz kobiety" w dodatku z głębokiego PRL-u.

Konstrukcja prawa rodzinnego w Polsce jest zdumiewająca i niezmienna od lat.
 
Paradoksalnie sądy po wydaniu wyroków, po wydaniu wykładni dot. tych wyroków, jak również po uzyskaniu notatek od wyznaczonych przez siebie kuratorów, nie są w stanie wyegzekwować od matki dziecka wyroków, które same wydały, mimo szerokiej palety kwot finansowych za utrudnianie kontaktów z dzieckiem: http://www.tvp.info/4359492/informacje/ludzie/utrudnianie-kontaktow-z-dzieckiem-bedzie-kosztowne

W praktyce sądy nie są w stanie ukarać matki dziecka nawet karą 10zł. za systematyczne łamane postanowienia. Sąd sugeruje ojcu dziecka odchodzenie od zapisów, które sam sąd ustanowił, dziwiąc się jednocześnie, dlaczego ojciec nie odchodzi od zapisów tych prawomocnych wyroków (?!) Wooops !
 
Odpowiedź jest prosta: Nie chce być oskarżony o łamanie prawomocnych wyroków.

Matka dziecka może powiedzieć w sądzie wszystko i wcale nie musi tego udowodnić. To ojciec dziecka musi udowodnić, że matka dziecka nie mówi prawdy. Domniemanie niewinności w tym wypadku nie obowiązuje. Nie ma też szans, by sąd ukarał matkę dziecka za składanie fałszywych zeznań, nawet jak zeznawała pod przysięgą.

Powoływani świadkowie mogą na prośbę matki zeznać wszystko. Nawet, jeśli zeznawali pod przysięgą i okaże się, że kłamali to i tak są "bezpieczni". W uzasadnieniu sąd napisze jedynie, że nie brał pod uwagę takiego zeznania, ale o ukaraniu nie ma mowy, zatem sama przysięga to fikcja.
 
Jednocześnie ojciec dziecka ma stuprocentową gwarancję, że nawet jeśli udowodni, że matka oskarża ojca bezpodstawnie, złośliwie, czy z zemsty, to sąd NIGDY nie ukarze matki za składanie fałszywych zeznań, czy sugestii godzących w godność ojca. Żadna krzywda ze strony sądu za takie zachowanie matki dziecka nie spotka, nie ma na to szans. 
 
Sąd może ukarać matkę dziecka jedynie w przypadku jawnej patologii (alkohol, narkotyki, niemoralne prowadzenie), czyli w przypadku rzeczy praktycznie "wyjątkowo wyjątkowych" i teoretycznie rzeczywiście przynależnych jedynie patologii. W innym razie jest to po prostu niemożliwe. Ojciec dziecka otrzymuje karę zasadniczą w postaci trwałej izolacji od dziecka reglamentowanej 2.5h spotkaniem raz w tygodniu, czego fizycznie i tak nie jest w stanie wyegzekwować, ani od matki dziecka, ani od sądu mając w ręku postanowienie.

Specjaliści z rodk piszą we wnioskach, że: "żeby było możliwe zbudowanie trwałej, wzajemnej więzi dziecka z ojcem, to powinni mieć zapewniony kontakt minimum raz w tygodniu przez kilka godzin". Jednak sąd sam z siebie nie bierze sobie tej opinii do serca, o matce dziecka nie wspominając. 
 
Rzecznik praw dziecka to fikcja! Faktycznie, to jedynie biuro zapytań, z którego działań nic nie wynika, ponieważ nie posiada żadnej mocy sprawczej. Biuro pyta - sąd odpowiada - biuro pyta - sąd odpowiada i tak w kółko. Biuro nie widzi, że od jednej do drugiej rozprawy mija rok i w tym czasie zmienia się czterech sędziów (!) Nawet jeśli widzi, to nie jest w stanie wyegzekwować od sądu szybszego terminu. Trwa uprzejma korespondencja. Korespondencja z ojcem urywa się po kilku mailach.

Czy ponad roczna przerwa w sprawie o egzekucję kontaktów z dzieckiem służy dobru dziecka? Mam absolutną pewność, że nie służy. Czy sąd ma też takie zdanie? Nie sądzę. Dlaczego? Gdyby miał, to rozprawy odbywały by się w odstępstwie miesięcznym a nie rocznym i wyznaczyłby do sprawy sędziego, który przynajmniej teoretycznie jest w stanie zagwarantować, że nie przejdzie w stan spoczynku.

Dlaczego do sprawy wyznaczani są tacy sędziowie, którzy w najbliższej perspektywie mają przejść w stan spoczynku ,albo sami rezygnują z prowadzenia sprawy? Odpowiedź jest prosta. To są świadome działania obliczone na to, że ojciec da sobie spokój, odpuści lub sprawa sama się jakoś wyprostuje. Wielu mniej wytrwałych rezygnuje, reszta walczy z czymś, z czym niestety wygrać się nie da.

Czy Rzecznik Praw Dziecka zdaje sobie sprawę z faktu, że ponad roczna przerwa w sprawie o egzekucję wyroku dotyczącego kontaktów, to ewidentne zagrożenie dobra dziecka? Nie sądzę. Dlaczego? Gdyby faktycznie RPD zdawał sobie z tego sprawę, to korespondencja do sądu byłaby mniej uprzejma a bardziej roszczeniowa i częsta a nie okazyjna.

Pełnomocnicy (w tym pełnomocnicy - byli sędziowie) nie pozostawiają złudzeń - chory jest cały system ! Trudno nie odnieść wrażenia, że przypomina to Matrix.

Ruchów odgórnych ze strony ustawodawcy brak, albo są to ruchy jedynie pozorne wykonywane z reguły na potrzeby "doraźne". Przyśpieszony tryb procesowy dla walczących o wolność słowa dziennikarzy w odniesieniu do spraw dotyczących kontaktów z dziećmi (pod naprawdę wyświechtanym już hasłem "dobro dziecka") to kpina z ojców i ich dzieci.
 
Sądy rodzinne rzekomo mają stać na straży dobra dziecka i podejmować decyzje związane z dobrem dziecka. Nie stoją. Dlaczego?

Jeśli sąd pierwszej instancji, badający sprawę przez długi czas, wydaje postanowienie o oddaleniu pozwu o ograniczenie władzy rodzicielskiej i w sentencji wyroku wyjaśnia, że ograniczenie władzy rodzicielskiej byłoby działaniem z oczywistą szkodą dziecka, to jak rozumieć decyzję sądu II instancji, który ogranicza władzę ojcu dziecka, nie ze względu na to jakim jest ojcem, tylko ze względów proceduralnych. Co z tą "oczywistą szkodą dla dziecka" się wtedy dzieje? Nie jest w ogóle brana pod uwagę. Brane pod uwagę jest jedynie zadowolenie i komfort matki dziecka.

Wystarczy, że matka dziecka stwierdzi, że nie może się porozumieć z ojcem dziecka i sąd przyjmuje inną podstawę prawną do ograniczenia władzy niezależnie od dobra dziecka. Złożone do sprawy dowody, iż wielokrotnie dochodziło do porozumienia w wielu sprawach dotyczących dziecka nie mają dla sądu znaczenia. Matka stwierdzi, że nie może się porozumieć w żadnej sprawie (nawet jeśli z dowodów wynika, że może) i sąd przyjmuje to za pewnik. Zatem dla sądu ważna jest opinia matki dziecka a nie ojca i złożonych przez niego dowodów, co nie ma nic wspólnego z właściwą ocenę materiału dowodowego.

Wśród adwokatów i osób udających się do sądu po tzw. sprawiedliwość, od wielu lat utarta i oczywista jest opinia, iż jeśli ktokolwiek idzie do sądu szukać jakiejś sprawiedliwości, to powinien dać sobie spokój. Względy proceduralne, koneksje, sympatie, antypatie, koterie, pokora uniżenie wobec sądu są niestety decydujące, dlatego wyroki sądu nie przystają całkowicie do logiki postępowania. Oczywiście niewielu adwokatów jest w stanie potwierdzić te słowa publicznie z oczywistych powodów, jednak takie opinie są powszechne na sądowych korytarzach. Miałem to nieszczęście usłyszeć, to nawet w biurze podawczym.

W praktyce sądy chronią matki dzieci a kary za łamanie postanowienia istnieją czysto teoretycznie. Pomijam fakt, że przygniatająca większość sędziów orzekających w sądach egzekucyjnych, rodzinnych, jak i specjalistów opiniujących w ośrodkach rodk, to kobiety. Nie bez powodów zatem utarła się w społeczeństwie opinia o "kobiecej twarzy polskiego sądownictwa rodzinnego".

Oczekiwania matki dziecka wobec ojca dziecka w wysokości ok. 50.000pln, jako warunek do rozmowy o kontaktach sąd nie traktuje jako folwarku, mimo, że w stosie rachunków znajduje się zakup szczotki do butów, jako "niezbędne potrzeby dziecka", ale wniosek ojca dziecka o ukaranie matki dziecka za łamanie prawomocnego wyroku w wysokości po 500pln za każdorazowe złamanie prawomocnego wyroku jest według sądu folwarkiem, jaki ojciec dziecka robi sobie ze sprawy (?!)

Sędziowie nominowani są przez prezydenta, rzekomo po to, by służyli społeczeństwu.
W moim odczuciu wielu z nich ewidentnie nie służy. Odwołanie sędziego, to rzadkość, choć czasem się udaje.
Najczęściej jednak odsunięcie sędzi uruchamiają doniesienia medialne a nie wynik kontroli w
obrębie własnego środowiska, co jest dowodem na hermetyczność środowiska.

Sytuację może uzdrowić jedynie społeczna kontrola nad powoływaniem i odwoływaniem prezesów sądów, sędziów poszczególnych wydziałów, czy wręcz poszczególnych sędziów. 
Gdyby sędziów "nominowało" społeczeństwo, również z możliwością odwołania musieliby służyć społeczeństwu, żeby przeżyć. Teraz nie muszą, bo to nie społeczeństwo ich nominuje, mimo że to społeczeństwo ich utrzymuje. Paradoks? Tak.

Sytuacja, którą uświadomiła mi znajoma przedszkolanka.
Uwaga! Z pozoru identyczne sytuacje... ale tylko z pozoru:
 
Sytuacja nr.1:
 
Pani przedszkolanka idzie z dzieckiem (niezależnie, czy z chłopcem, czy z dziewczynką) na prośbę dziecka do toalety, by mu pomóc w załatwieniu potrzeby fizjologicznej. Bywa, że przebiera dzieci, jeśli są spocone, zarówno chłopców jak i dziewczynki. Nie ma problemu.
 
Sytuacja nr.2:

Pan opiekun w przedszkolu idzie z dzieckiem (na prośbę dziecka do toalety), by mu pomóc w załatwieniu potrzeby fizjologicznej. Jeśli idzie z chłopcem teoretycznie jest to obrazek dopuszczalny. Jeśli idzie z dziewczynką, wcześniej czy później zostanie oskarżony o molestowanie. Jeśli przebiera chłopców - teoretycznie jest to w porządku, jeśli przebiera dziewczynkę wcześniej czy później... patrz wyżej. Najczęściej sam rezygnuje, po kilku sugestywnie i bezczelnie zadanych pytaniach. 

Identyczna sytuacja dotyczy dzieci urodzonych w tzw. wolnych związkach, lub pochodzących z rozbitych rodzin, gdzie kontakty ustalone zostały sądownie. Jeśli matka pomaga dziecku, niezależnie czy dziewczynce, czy chłopcu w czynnościach fizjologicznych, przebieraniu itp. - nie ma problemu.

Jeśli identyczne czynności wykonuje ojciec, to wcześniej , czy później otrzyma serię podejrzliwych zapytań, ohydnych sugestii i insynuacji... i tłumaczy się przed sądem.

Jedyna obrona, to nagrywanie kontaktów z dzieckiem... kamerą, dyktafonem, telefonem - wtedy jest duża szansa, że sąd zorientuje się, o co tak naprawdę chodzi matce dziecka w związku z różnego rodzaju sugestiami, czy oskarżeniami wobec ojca dziecka. Jeśli nie ma nagrania sąd zawsze "bliższy" będzie wersji matki dziecka i jej świadkom, nawet jeśli nie mają pojęcia o relacji dziecko-ojciec i zeznają jedynie to, co przekazuje im matka dziecka. To jest "norma".

Dobrze jest zaznaczyć przekazany do sądu materiał DVD w taki sposób, by potem mieć jasność, czy ktoś go faktycznie odsłuchał, czy oglądał. Zawsze można to sprawdzić w czasie przeglądu akt w czytelni. Metod zaznaczenia jest wiele. Pozwolę sobie ich nie wymieniać. Nie ma się co dziwić, jeśli okaże się, że po ten materiał nikt nie sięgnął, mimo że w sentencji wyroku będzie zapis: "na podstawie złożonych dowodów"...itd. W głównej mierze sąd opiera się o zeznania świadków (patrz wyżej).

"W dziewięćdziesięciu kilku procentach, po rozstaniu z matką dziecka ojciec dziecka układa sobie życie i skupia się na kontaktach z dzieckiem, czyli stara się egzekwować prawomocny wyrok dotyczący kontaktów. Matka skupia się jedynie na tym, jak dopiec ojcu dziecka, ale jedyne co może zrobić, to nie przestrzegać postanowienia i z pomocą sądu z tego korzysta" - to słowa byłego sędziego, który wydawał wyroki w sądach rodzinnych przez 25lat.

Jeśli sąd rodzinny przez pięć lat zdołał ustalić, kto jest ojcem dziecka i zrobił to jedynie na podstawie wskazania przez matkę dziecka do tego przymuszonej stawiennictwem w sądzie oraz ustalił kontakty, których sam nie jest w stanie od matki dziecka wyegzekwować, czy jej ukarać nawet karą porządkową i "zaleca" odchodzenie od zapisów prawomocnych wyroków, które sam wydał, to mam absolutne przekonanie, że system drąży złośliwy rak, którego plastrem niestety wyleczyć się nie da.

Ale dostrzegłem "światełko w tunelu" po wysłuchaniu jednego z kandydatów na prezydenta, czy raczej dopiero kandydata na kandydata, cytat:

"Zadbać trzeba o niezawisłość sędziowską i prokuratorską, tzn. trzeba jak najszybciej odsunąć tych ludzi od zawodu, żeby nie zawiśli na najbliższej gałęzi, jak wreszcie naród się obudzi, więc dbajmy o niezawisłość sędziowską. Życzmy im tego, żeby jak najszybciej poszukali innych uczciwych sposobów zarobkowania, bo inaczej to się może dla nich źle skończyć a my przecież życzymy im najlepiej, żeby w zdrowiu dożyli późnej starości". (od: 13min10sek. Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=4spa7-ZAMSY )

Chylę czoła wszystkim kochającym swoje dzieci, mającym siłę, czas i nerwy do użerania się z sądami rodzinnymi i nie tylko rodzinnymi, czyli walką nadal w obrębie PRL.

wtorek, 24 lutego 2015

"Bolek"

Nieprawdopodobne? A jednak...

Errol Morris - reżyser, który zrobił naprawdę świetne filmy, jak choćby: "The Thin Blue Line" (1988), "The Fog of War: Eleven Lessons from the Life of Robert S. McNamara" (2003)

w 2014r. zrealizował film dla: "New York Times" załgany dokument pt. "The Shipyard" - reż. Errol Morris, zdj. Paweł Edelman https://www.youtube.com/watch?v=F_kVbLubBxM , w którym nie ma ani jednego zdania o agenturalnej przeszłości L.Wałęsy, to znaczy, że powstał kolejny gniot gloryfikujący T.W. "Bolka".

"Ojciec święty nie był nieśmiertelny - przeżył zamach" - L.Wałęsa

"Wiele akcji było tak skomplikowanych i ja je wykonywałem, tak jakby ktoś mnie sterował"- L.Wałęsa

1.Czy p. Sylwia Jurczyk (tłumaczka) widniejąca w napisach nie zna ogólnie dostępnych opracowań historycznych, wypowiedzi świadków, wyroków sądu, czy doniesień prasowych i nie przyszło jej do głowy zasugerowanie reżyserowi sięgnięcie do tych materiałów, by miał szerszy wgląd w postać, o której robi film? Czy wzięła udział w przedsięwzięciu i zrobiła to jedynie ze względu na splendor i honorarium nie martwiąc się o utrwalenie historycznego fałszu?

2.Dlaczego Paweł Edelman po filmie "Człowiek z nadziei", "Pokłosie" kolejny raz przykłada rękę do propagowania kłamstwa na temat L.Wałęsy i czy jest to możliwe, że nie zna opracowań i innych wypowiedzi samego L.Wałęsy? Czy jest mu wszystko jedno, czy może ma pełną wiedzę i tylko znajomość z "mistrzem" i profity zawodowe nie pozwalają mu na obiektywność?

Zatem, dla przypomnienia:

L. Wałęsa sam przyznaje się do faktu podpisania współpracy z SB:
https://www.youtube.com/watch?v=kcOaEPaKqbo

Krzysztof Wyszkowski - wygrywa w sądzie (prawomocne orzeczenie).
https://www.youtube.com/watch?v=Li_7DSkxzME
https://www.youtube.com/watch?v=Gyny8mT4t1g

W 2005r. powstał film "Plusy dodatnie, plusy ujemne" G.Brauna, z udziałem świadków historii.
cz.1 https://www.youtube.com/watch?v=hucjMVPjclY 
cz.2 https://www.youtube.com/watch?v=O5Qzp192wKo
cz.3 https://www.youtube.com/watch?v=ocbGKize22w
cz.4.https://www.youtube.com/watch?v=I83Rzi9brT4
cz.5.https://www.youtube.com/watch?v=171hmh8-oc0

Józef Szyler, ofiara donosów TW Bolka: https://www.youtube.com/watch?v=SevhjbG7-pA

O tym, że Wałęsa współpracował z SB politycy ówczesnego Sejmu wiedzieli od 1981r.
Mówi o tym J.K.Mikke: https://www.youtube.com/watch?v=u79JcdLqgk4
W 1992 przy okazji ujawnienia tzw. "listy Macierewicza", na której wymieniano osoby współpracujące z SB L. Wałęsa figurował jako agent "Bolek". Wyjaśnia to dokładnie jeden z najważniejszych filmów dokumentalnych współczesnej Polski pt. "Nocna zmiana". Świadomie piszę „najważniejszych” a nie „najlepszych”, żeby nie być posądzony o indolencję. Kadr z filmu streszczający zawartość listy Macierewicza:


cały film "Nocna zmiana":  https://www.youtube.com/watch?v=oFt0dICiUQE

Wówczas otoczenie Wałęsy (z Wachowskim na czele), które wiedziało doskonale, że Wałęsa był agentem postanowiło wydać oświadczenie poprzez PAP (Polska Agencja Prasowa).
Gdyby otoczenie Wałęsy z nim na czele z całą pewnością wiedziało, że Wałęsa nie był agentem oczywiście nie podjęłoby takiego działania. Wydanie oświadczenia do PAP poprzedzające ujawnienie samej listy agentów w Sejmie miało na celu próbę wyjścia z tej sytuacji przed narodem "z twarzą”. Chodziło o to, że otoczenie Wałęsy uznało, że dla jego wizerunku lepiej będzie, by jego przyznanie się nastąpiło przed oficjalnym ujawnieniem dokumentów, bo będzie to łatwiejsze „do przełknięcia” dla społeczeństwa. W wydanym oświadczeniu Wałęsa przyznał się do podpisania dokumentów o współpracy z SB.

 
…ale oświadczenie to szybko zostało usunięte, ponieważ okazało się, że osób których niechęć do ujawnienia tej listy jest tak dużo (nietrudno odgadnąć, że dlatego, że sami figurowali na tej liście), jak również osób pochodzących z poprzedniego systemu m.in. w mediach, że możliwy do uruchomienia i przeprowadzenia okazał się plan obalenia rządu Jana Olszewskiego, więc w popłochu rozpoczęto proces obalania rządu Olszewskiego. Nawiasem mówiąc, dlatego mamy w tej chwili postkomunizm, czyli transformację a nie niepodległość.
 
L.Wałęsa twierdził: "broniłem rządu Olszewskiego, jak mogłem" Wypowiedź w nagraniu:  https://www.youtube.com/watch?v=5v-hs5HGQC8 
A jak faktycznie "bronił" ujawnia właśnie film "Nocna zmiana".
Kadry z filmu P.Semki i J.Kurskiego:
 




 
 
Materiał pokazujący chronologicznie, jak dochodziło do kradzieży dokumentów n/t agentury "Bolka" przez L.Wałęsę https://www.youtube.com/watch?v=KYemqXG9k8k Nigdy L.Wałęsa nie został oskarżony o kradzież państwowych dokumentów na swój temat, mimo istniejących dokumentów państwowych potwierdzających taką kradzież. Jak to jest możliwe?!

O tym że Lech Wałęsa był agentem SB o numerze ewidencyjnym 12535 zarejestrowanym 29 XII 1970, jako tajny współpracownik "Bolek" napisali w swojej książce "Lech Wałęsa przyczynek do biografii" Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk w opracowaniu 23 czerwca 2008  opierając się o dostępną i zbadaną dokumentację historyczną. Jak do tej pory nikt z tytułem doktora historii nie podważył oficjalne ani treści tej książki, ani sposobu przeprowadzenia tych badań, a Wałęsa mimo, że wielokrotnie odgrażał się procesem uznał z czasem, że dłużej nie da się już brnąć w kłamstwo.
 
"Wałęsa - człowiek z teczki" https://www.youtube.com/watch?v=X0cF6s8io_c

L. Wałęsa sam mówił, że był agentem w owym czasie w III pr. polskiego radia, o czym wspomina Wojciech Reszczyński: https://www.youtube.com/watch?v=SavmOJ6gmDg

Nawet Zbigniew Bujak o agenturalnej przeszłości Wałęsy wie od 35lat! i mówi o tym zupełnie otwarcie: http://www.fakt.pl/polityka/zbigniew-bujak-mowi-ze-o-wspolpracy-walesy-z-sb-wiedzial-w-juz-w-1979,artykuly,518493.html

L.Wałęsa TW "Bolek" - 2009 - wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim https://www.youtube.com/watch?v=cBShVeNv5qQ

Wałęsa-"Bolek" https://www.youtube.com/watch?v=I-uho1f5ofc

Wałęsa wbrew Premierowi Olszewskiemu w czasie swojej wizyty w Moskwie chciał dać zgodę Rosjanom na zakładanie w Polsce spółek  joint venture  z kapitałem polsko-rosyjskim w obiektach, w których stacjonowały sowieckie wojska na terenie Polski. W praktyce była to zgoda na przedłużenie funkcjonowania agentury rosyjskiej. Rząd J. Olszewskiego nie zgadzał się na takie rozwiązanie zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie to rozwiązanie ze sobą niesie. Wałęsa bał się, że Rosjanie zerwą uzgodnienia dotyczące wyprowadzenia części swoich wojsk z Polski a zależało mu na tym, by mógł zapisać to na swoim koncie, co z dumą sobie przypisuje. W efekcie sporny punkt zmieniono. https://www.youtube.com/watch?v=kf8EX8Dh6eM  wkrótce potem L. Wałęsa odwołał rząd Olszewskiego.

TW "Stokrotka" - M.Olejnik mówi również otwarcie o agenturalnej przeszłości L.Wałęsy:
http://wpolityce.pl/polityka/236572-szok-olejnik-przyznaje-ze-walesa-podpisal-esbeckie-papiery-malo-tego-krytykuje-iii-rp-za-smolensk-nie-pokaze-drugiego-takiego-państwa

​"Prokuratura ustaliła: SB nie fałszowała donosów Wałęsy, w związku z czym są one prawdziwe".
http://niezalezna.pl/65919-prokuratura-ustalila-sb-nie-falszowala-donosow-walesy-w-zwiazku-z-czym-sa-one-prawdziwe

https://www.youtube.com/watch?v=lrm1gSzavbA#t=475
 
Dlaczego, zatem L. Wałęsa tak bardzo "zjeżył się" i definitywnie odcinał się od jakiejkolwiek współpracy z SB? Mówił z wściekłością, że "Zbrodnią jest nawet pomyślenie, że Wałęsa mógł zdradzić" zapytany o to przez Grzegorza Brauna w filmie "Plusy dodatnie, plusy ujemne": https://www.youtube.com/watch?v=OraDJR7H4mg

I co dzisiaj zapytanie już nie jest zbrodnią? Dzisiaj już nawet koledzy z opcji, jaką wspiera mówią o tym swobodnie? Paradoksalnie L. Wałęsa sam nie tylko "pomyślał", ale i osobiście przyznał się do tych kontaktów publicznie, więc trzymając się jego własnych słów "popełnił zbrodnię" wobec samego siebie. Ciekawe, czy w tej sytuacji sam sobie wytoczy w związku z tym proces(?). Czekamy z niecierpliwością.

Tymczasem "Bolek" miotał się, że wszystko dokumenty, to fałszywki SB.
Jednak Prokuratura IPN odrzuciła wniosek: http://www.fronda.pl/a/walesa-bolkiem-dokumenty-sb-nie-sa-falszywkami,50216.html

Krzysztof Wyszkowski: http://niezalezna.pl/60259-bolek-przegral-w-sadzie-rozmowa-z-krzysztofem-wyszkowskim

Dla bardziej dociekliwych - wieczór z: "L. Wałęsa - rozmowa z bratem"
cz.1. https://www.youtube.com/watch?v=-592V2rDxV0
cz.2. https://www.youtube.com/watch?v=pX5TymNI_tM
cz.3. https://www.youtube.com/watch?v=if2AUXteVMk
cz.4. https://www.youtube.com/watch?v=siAjXUUjVkg
cz.5. https://www.youtube.com/watch?v=Uv4Pom_gRAY


Do agentury L.Wałęsy nawiązywał w tamtym czasie (1980r.) również ówczesny kabaret "Tey".

Z.Laskowik:
-To jest Bolek. Ma życiorys tak prosty jak robotę, którą tu wykonuje, prawda...  Urodził się i koniec...

B.Smoleń:
- Bo nie miał innego wyjścia!

Z.Laskowik:
- Ale to nie wszystko, słuchajcie! Wy się śmiejecie ale Bolek to jest egzemplarz!.. Słuchajcie!

(...)

-Skrob równo! Nie rób kantów, do diabła, no!!!

B.Smoleń:
-Wiesz co? To wszystko ci powiem jest jeden wielki kant! (...)
A słuchaj, powiedz mi co się z nami stanie, jak się ludzie zorientują, że to nie są pomidory tylko zwykły ziemniak malowany?


Z.Laskowik:
- Jak to co się stanie?
(podnosi kratkę na wysokość twarzy kpiąc, sugestia jest oczywista - więzienie)
Nic... !

Pozostają dwa ważne pytania:

1. Czy L.Wałęsa zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za kłamstwo lustracyjne?

2. Czy zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za kradzież państwowych dokumentów dotyczących własnej agenturalnej przeszłości?

Wizy, czyli zabawa dla idiotów




"Pre­zy­dent Sta­nów Zjed­no­czo­nych B. Obama po spo­tka­niu z pre­zy­den­tem B. Ko­mo­row­skim w 2013r. wy­ra­ził na­dzie­ję, że wizy dla Po­la­ków zo­sta­ną znie­sio­ne do końca jego ka­den­cji" - ta "nadzieja" "wyfrunęła" z końcem pierwszej kadencji, która za­koń­czyła się w stycz­niu 2013 roku.

"Ame­ry­kań­ski pre­zy­dent de­kla­ro­wał pod­czas spo­tka­nia z dzien­ni­ka­rza­mi, że spra­wa znie­sie­nia wiz dla Po­la­ków jest dla niego prio­ry­te­tem" -  jesteśmy w połowie drugiej kadencji i mam przekonanie graniczące z pewnością, że o tym "priorytecie" można spokojnie zapomnieć.

Dlaczego?

1.Nikt normalny nie zniesie wiz dla niemal 39 milionowego kraju, w którym aż roi się od agentów. Oni mają ich wystarczająco dużo u siebie a my jesteśmy zbyt dużym krajem biorąc pod uwagę choćby procentowo zasób agentów.

2.Zniesienie wiz musiałoby skutkować powołaniem kolejnej agencji do zajmowania się jedynie "przybyszami" z Polski a to dodatkowe olbrzymie obciążenie dla budżetu USA i wraz z problemem zalewu agentów całkowicie zbędne.

3.Oczywiście powodem dodatkowym jest obawa przed kolejną masową emigracją do USA z tych samych powodów co zawsze, czyli polityczno-zarobkowych, bo historia zatoczyła kolejne koło.

Dlatego Amerykanie w pierwszej kolejności ze sprawą wiz czekają na dekomunizację w Polsce i jest to oczywiste dla kogoś, kto ma odrobinę wyobraźni. Zatem zarówno Amerykanie, jak i Polacy sobie poczekają - na zdrowie !

Powracający temat wiz i poruszanie tego tematu przez kolejnych prezydentów Polskich i Amerykańskich podczas wzajemnych wizyt, czy przy okazji wyborów jest już doprawdy irytujące i świadczy jedynie o tym, iż ktoś z jednej strony chce nam coś uświadomić a drugi ktoś chce z nas na siłę zrobić idiotów.

Ale brak od wielu lat wiz dla Polaków ma też pozytywną stronę, ponieważ jest to jasny sygnał, że Amerykanie wbrew temu, co twierdzą nie uważają wcale Polski za kraj w pełni niezależny, co dla sporej części Polaków jest nadal trudne do zrozumienia. Przecież jest jasne, że gdyby Amerykanie mieli przekonanie, że mają do czynienia z krajem zdekomunizowanym, panującym choćby w sposób podstawowy nad agenturą, to wiz nie byłoby już dawno.

Zatem spokojnie można podziękować za zabetonowanie wiz na wiele lat byłemu prezydentowi L.Wałęsie za spisek w obaleniu rządu Olszewskiego, czyli nie dopuszczenie do lustracji, premierowi Mazowieckiemu i jego "grubej kresce", czyli decyzji zapewniającej ciągłość systemową, czyli przejście komunizmu w postkomunizm pod szyldem transformacji. A także pośrednio, jakże by inaczej eurodeputowanemu, prof. B. Geremkowi, który odmówił podporządkowania się ustawie lustracyjnej, przyjętej przez Sejm w 2006 r., J.Kuroniowi i wielu innym "bohaterom" - dziś już wiadomo dlaczego.

Wszystkim wypatrującym z nadzieją za zniesieniem wiz, po kolejnych wzajemnych wizytach międzypaństwowych na wysokim szczeblu proponuję zweryfikowanie zagadnienia i zagłosowanie na kandydata na prezydenta, który za priorytet uważa dekomunizację, czyli przerwanie ciągłości systemowej ostatnich 70lat - kolejna okazja będzie już w maju.

Stawiam tezę, że "zniesienie wiz dla Polaków = dekomunizacja", tylko faktyczna a nie kolejna transformacja. Pierwszy prezydent, czy rząd który odważy się twardo zadeklarować dekomunizację w 39mln narodzie spotka się z żywym zainteresowaniem w temacie zniesienia wiz ze strony Amerykanów i jeśli jakimś cudem przeprowadzi dekomunizację to przechodzi do historii, jako bohater narodowy i każdy będzie wiedział kto ten odwieczny i dokuczliwy dla Polaków problem dekomunizacji i wiz załatwił raz na zawsze. Zakładam, że może liczyć również na pomnik jeszcze za swojego życia. Oczywiście dla jednych okaże się niezłomny a dla innych wyklęty, ale najważniejsze że wiz już nie będzie.

Świadomość w/w oczywistych zależności, jak się okazuje, jest dla oczekujących na zniesienie wiz Polaków nie do ogarnięcia, dlatego głosują na agentów, komunistów, służby wsi a jednocześnie oczekują zniesienia wiz, co jest działaniem niezgodnym z zasadami logiki. Amerykanie oczekują od nas większej świadomości w podejmowaniu decyzji blokując nam zniesienie wiz i dopóki ona nie wzrośnie, to niestety zniesienia wiz nie będzie.

W sumie rzecz wydaje się bardzo prosta do załatwienia. Gdyby prezydent Polski spytał prezydenta USA na "oczach" kamer z całego świata wprost:

"Panie prezydencie, co my musimy zrobić, żebyście znieśli wizy dla Polaków"?

Załóżmy, że prezydent USA na tak postawione pytanie odpowiedziałby zgodnie z prawdą, że: 

"Przeprowadźcie uczciwą dekomunizację. Udowodnijcie nam, że potraficie to zrobić, to zniesiemy wam wizy".

Ale w tych dwóch zdaniach jest okazuje się olbrzymi problem, gdyż nikt, nigdy nie zada takiego pytania, ponieważ wyszłoby na jaw, że przyznaje się do tego, że jest idiotą i żaden Amerykański prezydent nie odpowie też w taki sposób, ponieważ taka odpowiedź jedynie mogłaby potwierdzić, że rzeczywiście ma do czynienia z idiotą, więc wygodniej jest mielić temat wiz przez dziesięciolecia i wzajemnie udawać, że się nie wie, na czym polega problem, a idiotów robić z kogoś innego.

Prawda jest jednak jeszcze smutniejsza - obydwie strony doskonale wiedzą, o co chodzi i jedynie rozgrywają co jakiś czas "sztukę teatralną" czerpiąc z niej bardzo wymierne dla siebie korzyści i będą to robić tak długo dopóki samym idiotom nie zacznie przeszkadzać, że są idiotami.

Tajna notatka ze spotkania MF z dyrektorami IS a "ludobójstwo"

http://niewygodne.info.pl/artykul5/02094-Wyciekla-tajna-notatka--Polacy-maja-placic-wiecej.htm

Skoro cel został tak precyzyjnie określony, to oznacza, że będą karać za wszystko.
Nawet jeśli nie będzie powodu, to taki powód się znajdzie, czyli jak w głębokiej komunie.
To jest ewidentne napuszczanie obywateli przeciwko sobie. Nawet jeśli urzędnik chciałby być uczciwy to nie będzie mógł, bo będzie musiał się wykazać w obawie przed utratą własnej pracy.

Wiadomo, że wielu drobnych przedsiębiorców funkcjonuje na granicy opłacalności, wielokrotnie zawieszając działalność ze względu na wysokie koszty ZUS, po prostu po to żeby przeżyć. Zwłaszcza dotyczy to prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą i drobnych przedsiębiorców.

Jeśliby wczytać się spokojnie w tę notatkę i zestawić ją z definicją wyrazu "Ludobójstwo"
to w ewidentny sposób działanie MF haczy o końcowy fragment tej definicji, tj.
"stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie",

bo czym jest chęć wymuszenia dodatkowych płatności, jak nie stworzeniem warunków obliczonych na fizyczne wyniszczenie. Przecież żeby fizycznie istnieć trzeba dysponować środkami do życia. Jeśli ktoś funkcjonuje na granicy opłacalności, to wymuszanie dodatkowych płatności w ewidentny sposób zakłóci jego funkcjonowanie a więc jest obliczone na wyniszczenie i nie potrzeba do tego wojny, czy obozów zagłady, tylko wystarczy tego typu nakaz z Ministerstwa "szczęścia i pomyślności". Jeśli dyrektorzy oddziałów IS rzeczywiście wezmą sobie do serca oczekiwania wyższej instancji, to mogą w prosty sposób zarżnąć polskich przedsiębiorców.

Całość definicji: - "Ludobójstwo - zbrodnia przeciwko ludzkości, obejmująca celowe wyniszczanie całych lub części narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych, zarówno poprzez fizyczne zabójstwa członków grupy, jak i kontrolę urodzin, przymusowe odbieranie dzieci czy stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie".

http://www.fakt.pl/polityka/minister-chce-aby-skarbowki-zlupily-polakow,artykuly,527041.html

http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/szczurek-i-koledzy-popelnili-przestepstwo,111,0,1728111.html

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/polska-staje-sie-panstwem-policyjnym-urzednicy-zyskaja-kolejne-systemy-wspomagajace-nekani

niedziela, 22 lutego 2015

"The Litvinenko Case"

https://www.youtube.com/watch?v=yffOnwkyPD0

JFK

Nikt, ani wcześniej, ani później nie wypowiedział już słów, które kosztowałyby go życie.

Wklejka stojącego JFK wykonana w innym miejscu i czasie i wklejona, jako już rzekomo postrzelony prezydent leżący po postrzale w głowę i w gardło na siedzeniu samochodu, to zabieg na poziomie szkoły podstawowej. Mimo, że trzeba wziąć pod uwagę, że było to 52 lata temu, to zasady fotografii, jak również kąt padania światła i związane z tym konsekwencje nie zmieniają się od wieków.
 

 
Pomijam fakt, że nie tylko sam JFK został wkomponowany w to zdjęcie. Wspinająca się na bagażnik samochodu postać z całą pewnością nie jest to Jacqueline Kennedy, jak sugeruje to zdjęcie. Ta postać została wkomponowana w zdjęcie, ponieważ nie rzuca cienia, jak inne elementy zdjęcia. To była godz.12.31. Poza tym zarówno JKF jak i żona prezydenta nigdy nie znaleźli się w miejscach, jakie zajmują na tym zdjęciu. Nigdy też nie doszło do takiej sytuacji, że biegnący ochroniarz dobiegał do samochodu gdy Jacqueline Kennedy była już na bagażniku samochodu.

Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem tak skomponowanego zdjęcia zamieszczanego systematycznie w różnych filmach i prasie, może być to, że żona, czy rodzina ówczesnego prezydenta poprosiła o "łagodny przekaz", ale wtedy powinna się znaleźć informacja w stylu: "Zdjęcie ze względów na drastyczność sceny zostało zmienione i nie przedstawia stanu faktycznego a  jedynie pozoruje całą sytuację".

Jednak z taką informacją nigdy się nie spotkałem, ponieważ zapewne nigdy jej nie podano. Trudno też nie odnieść wrażenia oglądając poszczególne filmy, że ich autorzy traktują to zdjęcie, jako autentycznie wykonane na miejscu tragedii, co świadczy o braku podstawowej wiedzy, wyobraźni albo wręcz odwrotnie - jest świadomą manipulacją obliczoną na nieporadność widza.

Nie przypuszczam, by ktokolwiek z dziś dorosłych, kto chociaż raz w życiu wziął w dzieciństwie nożyczki do ręki i bawił się w wycinanie postaci z gazet lub choć raz w życiu bawił się jakimś programem graficznym miał wątpliwości z oceną tego zdjęcia i uznaniem go za prymitywną mistyfikację. Nie jest to jedyna tego typu próba ingerencji w rzeczywistość i narzucanie widzowi przekazu, dlatego ponad wszelką wątpliwość w zamach na JFK zostały zaangażowane spore środki, by ukryć prawdę a to świadczy o tym, że był spisek a promowanie sprawstwa L.H.Osvalda, jako samotnego zabójcy przeczy zasadom logicznego rozumowania.

Warto zobaczyć te filmy:

"Prezydent który powiedział prawdę": https://www.youtube.com/watch?v=6WCgMinTjEQ

"Agent FBI ujawnia" https://www.youtube.com/watch?v=S7lyIbs5b2g

Discovery World  "JFK zabojstwo na zlecenie mafii"
https://www.youtube.com/watch?v=ONsX5fDtnXc

Discovery "JFK sprawa Oswalda": https://www.youtube.com/watch?v=i1MweYuQbi8

National Geografic  - "Zaginiony pocisk" https://www.youtube.com/watch?v=fQbCzUsdLnQ

BBC "Zaginione taśmy JFK" - film dok. https://www.youtube.com/watch?v=4EPvVpGJSaM

13.54

Ale Historia "Kto zabił JFK.Oswald, FBI, Mafia czy Kubańczycy?" https://www.youtube.com/watch?v=h-SDLa9PePc

TVP2 "Nieznana twarz JFK" - film dok. https://www.youtube.com/watch?v=xJ7F4oDM_Ww

"JFK to 911 Everything Is A Rich Man's Trick" https://www.youtube.com/watch?v=U1Qt6a-vaNM#t=324

M. Max Kolonko:
https://www.youtube.com/watch?v=HCgUHt1lsKU
https://www.youtube.com/watch?v=gK_xpL2k64s

https://www.youtube.com/watch?v=NO_-6wyjqG4  Książe Eugeniusz Lubomirski (1895-1982) został aresztowany przez NKWD, siedział na Łubiance, gdzie poznał generała Andersa. W czasie długotrwałych walk generała, został jego adiutantem. Walczył u jego boku na terenie całej Europy, również pod Monte Cassino. Wreszcie dotarł do Wielkiej Brytanii. Był kandydatem na Prezydenta Polski na Uchodźstwie. Znał zabójcę L.H.Osvald'a - Jacka.Ruby (Jakuba Rubenstein'a, syna p. Rutkowskiej urodzonej w Polsce żydówki z Chicago)

B. Wołoszański https://www.youtube.com/watch?v=W-aMYThC_nE

Zamachowiec kontra Prezydent - https://www.youtube.com/watch?v=hfDcmiDNKRc

Discovery World. "Nieznane oblicza wielkich polityków"- JFK https://www.youtube.com/watch?v=TtPbddoxswU

KENNEDY MURDER SOLVED after 51 years https://www.youtube.com/watch?v=ztF807LiV0g

PRESIDENT JOHNSON KILLED JFK https://www.youtube.com/watch?v=7bOSEKO2vkY

Dark Legacy: George Bush And The Murder Of John Kennedy https://www.youtube.com/watch?v=-NlJQJUUqR4

The JFK Assassination: Conspiracy, Photos, Facts, Autopsy, Documentary Evidence (2007)https://www.youtube.com/watch?v=aknLrdjqKDY

Who Was the Umbrella Man? 
https://www.youtube.com/watch?v=yznRGS9f-jI

November 22, 1963 - Errol Morris JFK Assassination Documentary
https://www.youtube.com/watch?v=5ICxqP-t1Ms

JFK assassination strange photo I can't explain it?
https://www.youtube.com/watch?v=YrcuaRAiU4o

The Moorman Photo Was Shot By The Babushka Lady
https://www.youtube.com/watch?v=lmo9imzfksQ

The JFK Assassination: The Jim Garrison Tapes
https://www.youtube.com/watch?v=KCvNyAElHYI

Pomnik "czerwonoarmistów" niesłusznie odnaleziony


http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3435251,pomnik-zolnierzy-radzieckich-zniknal-w-katowicach-odnalazl-sie-w-gliwicach-zdjecia,id,t.html?cookie=1#sondaPodglad

To był dopiero majstersztyk - pomnik "czerwonoarmistów", czyli dowód sowieckiej okupacji tkwił na "Placu Wolności" zainstalowany wagą kilkunastu ton przy próbie deinstalacji wartej kilkadziesiąt tysięcy złotych - lepiej tego nie mogli wymyśleć !

Jeszcze zostało 299szt.!

Pozostaje wiara, że się to będzie tłuc gdzieś po drodze na nowe miejsca, chociaż ja bym to skomasował w jednym miejscu i wykorzystał jako falochrony na polskim nabrzeżu.
Zakładam, że po kilku dniach zdjęcia "trzystu" skupionych w jednym miejscu obiegłyby cały świat. "Trzystu dzielnych broni polskiego nabrzeża przed podmywaniem w zamian za 70 lat zaśmiecania polskiego krajobrazu" .Atrakcja turystyczna dla miejscowości, która się podejmie murowana !

Tak czy inaczej reszta kraju powinna brać przykład z Katowic, tylko nie rozumiem po cholerę w ogóle tego szukali, zginęło to zginęło... mało to samochodów i innych rzeczy przepada bez wieści.

Lis, "Donaldinio", PBK, czyli manipulacja na "najwyższym" szczeblu

Materiał źródłowy: https://www.youtube.com/watch?v=Rr8Qb4hJTHA

B. Komorowski: "Woda ma to do siebie, że się wzbiera i stanowi zagrożenia, ale potem spływa do Bałtyku, do głównych rzek i do Bałtyku, więc nie słyszałem od dłuższego czasu o zjawiskach powodziowych, które by trwały dłużej niż tydzień, czy dwa" (od 0:13sek.):

D.Tusk w owym czasie zabrał głos w obronie B. Komorowskiego i przy udziale z T. Lisa dokonali manipulacji opinią publiczną usiłując jej wmówić, że B. Komorowski powiedział coś innego, niż faktycznie powiedział, i że niby jego słowa zostały jedynie wyjęte z kontekstu. 

D.Tusk dokonał manipulacji, poprzez informację jaką podał, że do wypowiedzi w tej sprawie przygotował się i samą wypowiedź B. Komorowskiego zna. Takie sformułowanie miało uwiarygodnić jego wypowiedź w oczach widzów, czyli że nie może się w tej sprawie mylić, co w efekcie miało również uwiarygodnić B. Komorowskiego.

Były Premier rządu okłamał opinię publiczną a T. Lis uwiarygodnił to kłamstwo wykorzystując do tego Telewizję Publiczną. (0- 0:33sek.) https://www.youtube.com/watch?v=2LFlbPURHSI

D. Tusk: "Ja do tej rozmowy jestem przygotowany... i jakoś byłem przekonany, że kwestia np. tej wody, która spływa do Bałtyku wróci i ja znam całość wypowiedzi B. Komorowskiego, tutaj też pan pewnie zauważył, że był przecinek. Bronisław Komorowski po tych słowach powiedział: "Woda spływa do Bałtyku, a problemy zostają z powodzianami, z tymi którzy... że tak naprawdę ta największa robota będzie po tym jak ta woda spłynie i zostawi szlam, biedę, zrujnowane domy.

Po obejrzeniu wypowiedzi B. Komorowskiego i D. Tuska widać ewidentnie manipulację do jakiej doszło, ale warto się przypatrzeć temu faktowi nieco bliżej.

Jedynie dla osoby niezwykle naiwnej byłaby wiara, że Premier D. Tusk nie znał pytań dużo wcześniej będąc zaproszony do programu przez T. Lisa. Dopuszczam jednak taką możliwość, że są osoby, które wierzą, że D. Tusk nie miał pojęcia, o co będzie pytany.

W moim odczuciu  jednak wiedział i zdradził się tym, poprzez sformułowanie: "jakoś byłem przekonany". Użycie takiego sformułowania miało pokazać, jak bardzo przewidujący i inteligentny jest premier RP w przewidywaniu pytań, jakie zostaną mu zadane, jednak stało się zupełnie odwrotnie i było to  tzw." wypadkiem przy pracy".

Wyjaśnienie tej sprawy jest w sumie bardzo proste:

Jeśli D. Tusk znał rzeczywiście całą wypowiedź B. Komorowskiego, tak jak twierdzi, to skłamał opinie publiczną usiłując jej wmówić, że ta wypowiedź wygląda inaczej niż faktycznie wygląda i dodatkowo kłamstwo to próbował uwiarygodnić poprzez rzekome swoje "przygotowanie się" do rozmowy w tej sprawie, co jest typowym zabiegiem socjotechnicznym.

albo

Jeśli D. Tusk nie znał wypowiedzi B. Komorowskiego, to skłamał opinię publiczną, że zna tę wypowiedź, poprzez słowa: "ja znam całość wypowiedzi B. Komorowskiego" i nie cytował w swojej wypowiedzi B. Komorowskiego, tylko siebie albo kogoś zupełnie innego, bo z całą pewnością nie urzędującego Prezydenta. Cytowanie kogoś, że rzekomo wypowiedział słowa, których faktycznie nie wypowiedział i zastępowanie ich innymi słowami z powoływaniem się, na rzekomy fakt, że ktoś te słowa wypowiedział jest kłamstwem bezczelnym.

Czy D. Tusk mógł znać wypowiedź B. Komorowskiego o "Wodzie spływającej do Bałtyku"?

1. Znał dokładnie wypowiedź B. Komorowskiego i mimo to okłamał opinię publiczną chcąc go uwiarygodnić w oczach społeczeństwa.

albo

2. Nie znał wypowiedzi B. Komorowskiego, ale skłamał, ponieważ powiedział, że tę wypowiedź zna.

Niezależnie, czy pierwsza czy drugi wariant weźmiemy pod uwagę niezaprzeczalnym faktem jest, że premier rządu okłamał opinie publiczną !

Trudno wyobrazić sobie sytuację, że premier rządu jest zapraszany do programu i wiedząc, że będzie pytany o wypowiedź B.Komorowskiego, nie zapoznał się z tą wypowiedzią.

Ponieważ D. Tusk stwierdził, że znał tę wypowiedź poprzez słowa:  "ja znam całość wypowiedzi B. Komorowskiego", zatem można brać pod uwagę jedynie wersję "1" , co oznacza, że premier RP okłamał Polaków i zrobił to w pełni świadomie, czyli z premedytacją.

Dlaczego w manipulacji wziął również T. Lis?

"Niezależny dziennikarz" T. Lis nie zareagował na słowa D. Tuska: "ja znam całość wypowiedzi B. Komorowskiego, tutaj też pan pewnie zauważył, że był przecinek. Bronisław Komorowski po tych słowach powiedział: "Woda spływa do Bałtyku, a problemy zostają z powodzianami, z tymi którzy... że tak naprawdę ta największa robota będzie po tym jak ta woda spłynie i zostawi szlam, biedę, zrujnowane domy.

Brak reakcji dziennikarza wywołanego wręcz do odpowiedzi poprzez słowa: "też pan pewnie zauważył" (?) jest również zabiegiem socjotechnicznym, który miał na celu uwiarygodnienie słów D. Tuska w oczach widza. Dlaczego?

Jeśli T. Lis znał całą wypowiedź B. Komorowskiego i jeśli byłby rzeczywiście dziennikarzem niezależnym, to znając materiał, czyli zgodnie z tym co widać i słychać w tym materiale, powinien zaprzeczyć albo wyrazić choćby swoje wątpliwości, co do "diagnozy" stawianej przez D. Tuska i jego cytatów, a tego nie zrobił. Mógł rzeczywiście nie zareagować, gdyby nie znał wypowiedzi B. Komorowskiego, ale...

Nie jest do uwierzenia, że dziennikarz zaprasza do programu premiera rządu i zadaje mu pytanie na temat wypowiedzi prezydenta państwa a nie zna samej wypowiedzi prezydenta, o którą będzie pytał.
To jest rzecz mało prawdopodobna. Taka sytuacja jest wręcz niemożliwa w profesjonalnym niezależnym dziennikarstwie.

Oczywiście taka sytuacja byłaby możliwa jedynie wtedy, gdyby premier znał wcześniej pytania, jakie zostaną mu zadane a dziennikarz prowadzący znał z góry odpowiedzi na pytania, które ma zamiar zadać. W mojej ocenie z tą wersją mamy do czynienia a to oznacza, że nie można w tej sytuacji mówić o niezależnym dziennikarstwie, czy o dziennikarstwie w ogóle, którego podstawowym statutowym zadaniem jest dążenie do prawdy.

Jeśli T. Lis nie zareagował na słowa Tuska to oznacza, że:

1.Znał dokładnie wypowiedź Komorowskiego i świadomie nie zareagował na słowa Tuska, by uwiarygodnić jego kłamstwo a tym samym uwiarygodnić prezydenta.


2. Nie znał wypowiedzi B. Komorowskiego, ale to oznacza, że nie dopełnił staranności niezależnego i profesjonalnego dziennikarstwa, ponieważ zapytał o opinię na temat wypowiedzi, której sam nie znał, zatem nie spełnił podstawowego obowiązku dziennikarza, czyli nie dociekał prawdy.

Niezależnie, czy pierwsza czy drugi wariant weźmiemy pod uwagę niezaprzeczalnym faktem jest, że T. Lis nie jest niezależnym i profesjonalnym dziennikarzem, ponieważ wykorzystując do tego Telewizję Publiczną uwiarygodnił kłamstwo w oczach opinii publicznej !

Co zrobiłby profesjonalny dziennikarz?

Niezależny, profesjonalny dziennikarz na słowa D. Tuska zareagowałby w sposób następujący:

 "Przepraszam Pana Premierze, ale ja też przygotowałem się do programu również, zapoznałem się dokładnie z wypowiedzią Pana Prezydenta i zaręczam Panu, że to co Pan cytuje, cytując Pana Prezydenta nie ma nic wspólnego z tym, co powiedział Pan Prezydent i w tej sytuacji nie mogę Pana słów potwierdzić,

albo krótko: "Nie zauważyłem Panie Premierze tego, o czym Pan mówi" a takie słowa nie padły.

Trudno przypuszczać, że zapraszając D. Tuska i prosząc o odniesienie się do słów prezydenta T. Lis nie znał wypowiedzi B. Komorowskiego.

W niezależnej i profesjonalnej telewizji autor programu byłby przygotowany do zweryfikowanie wypowiedzi premiera poprzez odtworzenie w studio tej krótkiej wypowiedzi w razie rozbieżności zdań. Skoro miał o tę wypowiedź zapytać, powinien móc w każdej chwili się do niej odwołać. Tymczasem doszło do sytuacji, że D. Tusk i T. Lis rozmawiali o jakiejś wypowiedzi, której nie mogli w tym czasie zobaczyć i usłyszeć widzowie - w efekcie zamierzony cel został osiągnięty.

Widzowie, którzy znali wypowiedź B. Komorowskiego przed programem zapewne nie wierzyli własnym oczom i uszom słuchając wypowiedzi D. Tuska, ale zdecydowana większość zapewne uwierzyła, że rzeczywiście wypowiedź B. Komorowskiego została wyjęta z kontekstu, skoro premier twierdzi, że zna tę wypowiedź, cytuje ją, a dziennikarz Telewizji Publicznej nie zaprzecza, to znaczy, że też ją zna dokładnie i w takiej wersji, jaką przedstawia ją D. Tusk.

Oczywiście w całej marnej mistyfikacji wzięła również udział "kancelaria prezydenta" albo mówiąc wprost sam prezydent, ponieważ w normalnej sytuacji, gdyby ktoś powoływał się na słowa prezydenta i wkładał w usta głowy państwa słowa, których nigdy nie wypowiedział, czyli ktoś podawałby informacje nieprawdziwe (D. Tusk tak właśnie zrobił) mielibyśmy reakcję kancelarii prezydenta i sprostowanie.

W tym jednak wypadku cała trójka, tzn. D. Tusk, T. Lis, B. Komorowski "grali do jednej bramki" w celu osiągnięcia wspólnego celu, czyli zadaniem było ratowanie wizerunku urzędującego prezydenta po kolejnej "wpadce" medialnej, więc w tej sytuacji próby "dementi" nie należało się spodziewać i taka próba nie nastąpiła, zatem samemu prezydentowi nie przeszkadzało kłamstwo premiera rządu na jego temat, tylko w tym kłamstwie poprzez brak reakcji wziął udział.

Opisany przypadek nie jest niestety odosobnioną żenującą "wpadką" głowy państwa i jednocześnie manipulacją opinią publiczną. Takich rzeczy było bardzo dużo, zbyt dużo.

Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, z jakiego powodu B. Komorowski odznacza T. Lisa krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia w działalności na rzecz wolności słowa w Polsce, za wkład w rozwój wolnych mediów i niezależnego dziennikarstwa” to powinien się szybko wyzbyć złudzeń. http://niezalezna.pl/64332-lape-poda-jak-nagradzaja-lisa-za-wierna-sluzbe

"Rzeczywiście" wyżej wymieniony ma na tym polu "osiągnięcia" wybitne a prezydent może być za taki wkład w rozwój "wolnych" mediów wdzięczny dozgonnie.

Powiązane:

http://polskiepuzzle.blogspot.com/2015/02/jkulczycki-nmaliszewski-kontra-warzecha_8.html

http://polskiepuzzle.blogspot.com/2015/02/pora-na-dobranoc-czyli-nieuchronny.html