Od dawna powtarzałem i powtórzę raz jeszcze, że za największy "sukces" ostatnich 25lat
uważam wbetonowanie w umysł, czy też wypracowanie w społeczeństwie odruchu "nic się nie da zrobić" jako "antidotum" na każdą, nawet najmniejszą inicjatywę, czy próbę walki z wszechogarniającą patologią.
Wyplenienie tego zjawiska wydaje się doprawdy karkołomnym przedsięwzięciem... nie wiem, czy w najbliższym czasie możliwym. Dlatego od dawna stoję na stanowisku radykalnych zmian.
Już dawno dotarło do mnie, że obecny układ nie będzie w stanie oddać władzy w ręce społeczeństwa w uczciwy sposób. Od 25lat tak naprawdę rządzą ci sami ludzie, którym zależy jedynie na utrzymaniu "status quo".
Okrągły stół i brak lustracji doprowadził do zabetonowania układu i dał czas na "okopanie się" na swoich pozycjach na wiele lat tzw. demokracji, gdzie głupia większość mówi mądrzejszej
mniejszości, jak ta ma żyć.
Jedyna nadzieja w dużych grupach społecznych, bo tylko takie mogą coś zmienić. Na stoczniowcach się już zemścili za "Solidarność". Nadzieja w górnikach, rolnikach i ich wspieraniu. Przecież administracja nigdy nie wyjdzie na ulicę dopominać się zmian, dlatego tak została rozbudowana w ostatnich kilku latach a tym samym zdolność społeczeństwa do walki o normalność osłabiona.
Ale najważniejsze zadanie, jak się wydaje to rozbudzenie w społeczeństwie potrzeby sięgania po alternatywne źródła informacji, czyli samoedukacja. Jeśli znaczna cześć społeczeństwa zorientuje się o co chodzi, to odzyskanie pozostałych rzeczy pójdzie, jak po maśle. W chwili obecnej świadomość zniewolonego przez mainstream społeczeństwa jest niestety niewystarczająca.
Przykład Islandii całkowicie przemilczany: https://www.youtube.com/watch?v=afx5_Vw3edQ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz