niedziela, 8 lutego 2015

J.Kulczycki, N.Maliszewski kontra Ł.Warzecha, czyli standardy mainstreamu III RP

Materiał filmowy tutaj: https://vimeo.com/119063293

W reakcji na to, co zobaczyłem na ekranie:

Odpowiada Maliszewski: 23sek.-58sek. (prowadzący program Kulczycki pozwala na całkowicie swobodną wypowiedź)

Warzecha: 1.06-2.45 (w tym czasie Kulczycki przerywa ośmiokrotnie!):

1)K: (ironicznie): "Jest spisek znowu?"

Warzecha kontynuuje...

Kulczycki przerywa po raz drugi:

2) K: “widziałem, co najmniej jeden materiał...”

Warzecha kontynuuje...

W: “To tak, jakby zestawić najnowsze Porsche 911 ze starym klepanym Polonezem”.

(Każdy, kto oglądał obydwa przemówienia wie, że to porównanie jest adekwatne do tego, co zaprezentowali obydwaj kandydaci, poza tym zaproszony gość ma prawo dokonywać takich zestawień. Mógł powiedzieć, że wystąpienie Dudy było świetne a Komorowskiego nudne a wybrał przedstawienie tej opinii na zasadzie porównania, do czego jako gość miał prawo).

Kulczycki przerywa po raz trzeci:

3) K: “Pan bierze pieniądze za udział w kampanii A.Dudy? To są słowa propagandysty... mówi pan tutaj Porsche a tutaj traktor”

Zamiana “Poloneza” na “Traktor” oznacza tylko jedno, że Kulczycki był tak skupiony na "zadaniu", jakie dostał, że nie słuchał nawet tego, co Warzecha powiedział. Jak można pomylić Poloneza z Traktorem w ciągu kilkunastu sekund siedząc obok w idealnie cichym studio? Prawdopodobnie Kulczycki nie usłyszał, ponieważ w tym czasie do słuchawki dostał sygnał tzw. “odgórny prikaz”, w jaki ton ma uderzyć i to jest jedyne racjonalne wytłumaczenie takiej rozbieżności.

Warzecha kontynuuje.

Kulczycki przerywa po raz czwarty:

4) K: “...bo jest pan dziennikarzem i powinien mieć pan do tego dystans”.

Warzecha bardzo rzeczowo zaczyna wyjaśniać...

Kulczycki przerywa po raz piąty:

5) K: “No to poprosimy o analizę...”

Warzecha kontynuuje...

6) Kulczycki przerywa po raz szósty:

K: “bo tak to zabrzmiało, pan wybaczy”

Warzecha kontynuuje... 7) Kulczycki przerywa po raz siódmy:

K: “No, to poprosimy o analizę” Warzecha kontynuuje...

W: “Moja analiza jest taka, jak powiedziałem, nijak się ma....”

8) Kulczycki przerywa po raz ósmy wypowiedź gościa w połowie jego zdania !!! - 2.46min.

W tym momencie zwraca się do Maliszewskiego ignorując Warzechę właśnie poprzez przerwanie mu w pól zdania. 2.46min.

Ale następuje rzecz nieprawdopodobna, jaką robi Maliszewski w swej wypowiedzi: Nawiązuje do “Traktora” a nie do “Poloneza”, czyli powtarza to, co usłyszał od Kulczyckiego a nie to, co faktycznie powiedział Warzecha !

Są trzy możliwości wyjaśniania tej sytuacji:

1) Pan Maliszewski ogłuchł.

2) Uległ sile sugestii prowadzącego na tyle, że też zamienił “Poloneza” na “Traktor”

3) Zawtórował zwyczajnie swojej opcji politycznej, czyli świadomie dokonał manipulacji, chcąc utrwalić opcję “Traktora” a tym samym zwiększyć wiarygodność prowadzącego.

W mojej ocenie realną jest tylko ta trzecia wersja i świadczą o tym dalsze wypowiedzi Maliszewskiego.

Maliszewski mówi dalej... “Oprę się na wynikach badań”

Kulczycki wcina się uprzejmie: “Posłucham z zainteresowaniem” , czyli wiadomo, że od tego momentu Kulczycki będzie słyszał już tylko to, co chciał usłyszeć i już żadnych “niespodzianek” nie będzie tzn. będzie gra do jednej bramki. Użycie sformułowania “Posłucham z zainteresowaniem” miało na celu zdyskredytowanie wypowiedzi Warzechy, jako nieinteresującą. Chodziło o to, by zasygnalizować widzowi, czyja wypowiedź ma być ta ważniejsza i co ma pozostać w świadomości widza. Jest to typowy zabieg socjotechniczny.

Maliszewski kontynuuje: “sposób pełnienia funkcji (przez obecnego prezydenta) jest dobrze postrzegany... opinia polskiego społeczeństwa, to nie jest traktor”.

Nasuwa się pytanie dlaczego Maliszewski zwolenników obecnego prezydenta nazywa: “polskim społeczeństwem”. Mamy tutaj do czynienia z kolejną próbą zniewolenia inteligencji widza. Socjotechnika trwa.

Maliszewski stara się umniejszyć wystąpienie Dudy: “Każdy widział baloniki i było ciekawie”. Maliszewski nie nawiązał do żadnej w wielu istotnych spraw i deklaracji zawartych w wystąpieniu Dudy i skupił się jedynie na "bezpieczeństwie" sugerując, iż zapewnienie bezpieczeństwa niejako automatycznie może zapewnić jedynie urzędujący prezydent i tylko on jest w stanie przeprowadzić Polskę “na czas zawieruchy jaka jest na Ukrainie”, czyli typowy "straszak".

Przypominam, że Maliszewski mówiąc o obecnym prezydencie powiedział:

”wyniki badań” / “dobrze postrzegany” / “polskie społeczeństwo” / “bezpieczeństwo to jest zaleta Bronisława Komorowskiego”.

Mówiąc o Dudzie z ust Maliszewskiego usłyszeliśmy:

"Nie potrafi zebrać swojego elektoratu" / “Chodziło (Dudzie) o spolaryzowaniu wyborców” / “jak patrzymy na poparcie elektoratu PISu to ono nie jest duże tak, jeżeli chodzi o A.Dudę” / “Podobno połowa elektoratu PISu ma zaufanie do B.Komorowskiego - będzie musiała wybierać i zagłosuje na niego, tak”.

Wszystkie określenia użyte w odniesieniu do Komorowskiego mają konotację pozytywną działająca na podświadomość widza na plus!

Wszystkie określenie użyte w odniesieniu do Dudy mają konotację negatywną umniejszającą !

To z jaką oczywistością Maliszewski stwierdza, że jeśli połowa elektoratu PIS-u będzie musiała wybierać (poprzez tą rzekomą polaryzację) "i tak zagłosuje" na Komorowskiego jest nieprawdopodobne !

Wystarczy zestawić te wypowiedzi “niezależnego analityka” Maliszewskiego, żeby zorientować się, że mamy do czynienia ze zwykłą bezczelną manipulacją. Chodziło o stworzenie w widzu poczucia zagrożenia, że jeśli nie wygra ponownie Komorowski, to Polska znajdzie się w jakimś niebezpieczeństwie. Że nie ma sensu polaryzowanie wyborców PIS-u, bo i tak ta połowa z nich zagłosuje na Komorowskiego. Nieprawdopodobne jest użycie w tym kontekście przez zaproszonego "specjalistę" wyrazu “Podobno”.

Analogiczną socjotechniką posługiwano się przed wyborami, po których kiedyś wygrał PIS, że będzie to katastrofa itd. Jak wiadomo PIS wygrał i żadnej katastrofy nie było. /Od siebie dodam, że jedyną faktyczną katastrofą była taka, że nie przeprowadzono lustracji, ale w ówczesnej koalicji okazało się to niemożliwe/.

Maliszewski uśmiechnięty kontynuuje, Kulczycki z uśmiechem mu wtóruje. Sielanka trwa na ekranie od 2.46 do 5.03. Warzechy w tym czasie “nie ma”.

Od 5.03min Warzecha wyraża w sposób naturalny (w odniesieniu do tego, z czym się spotkał ze strony prowadzącego) swoje obawy, co do celowości kontynuowania swojej wypowiedzi.

Kulczycki kolejny raz stosuje socjotechnikę poprzez słowa: “Profesjonalnie proszę”. Co oznacza, iż cała dotychczasowa wypowiedź Warzechy ma w oczach widza zostać utrwalona, jako nieprofesjonalna, co miało na celu cały jego dotychczasowy udział w programie i jego osobę po prostu zwyczajnie zdyskredytować.

Warzecha kontynuuje...wyraża swoje wątpliwości poprzez bardzo profesjonalną wypowiedź podpierając się bardzo racjonalnymi argumentami.

K: To są ogólnie przyjęte standardy.

W: A pan kogo reprezentuje?

K: Siebie.

W: No właśnie, więc to są pana standardy a ja mam swoje.

Kulczycki nie jest przygotowany na taki obrót sprawy, ucieka w pytanie.

K: “Co Pan sądzi na temat jednej i drugiej konwencji”?

Zadając w ten sposób pytanie (co jest tak naprawdę powtórzeniem tego, o co już pytał) ma całkowitą pewność, że uzyska identyczną odpowiedź i taką uzyskuje.

Warzecha: “Ja już odpowiedziałem”.

Wystarczyło zadać inne pytanie, ale po co? Przecież wtedy Warzecha miałby okazję na nie odpowiedzieć, a przecież chodziło o zminimalizowanie jego udziału w programie i cel został osiągnięty. Kulczycki szybko odbiera mu głos: “Zmieniamy temat !”. Usłyszał to, co chciał usłyszeć, dlatego tak sformułował pytanie. To pozwoliło mu na jego zdaniem bezkarne odebranie głosu Warzechy. W świadomości przeciętnego widza miało pozostać wrażenie: “Ten człowiek nie ma już nic więcej ciekawego do powiedzenia”.

Wsłuchanie się w tę kilkuminutową rozmowę daje tak naprawdę obraz, jak wielka manipulacja zostaje dokonana na mniej spostrzegawczym widzu. Krew się burzy...

Kogo pan reprezentuje p. Kulczycki?

W mojej ocenie, to co pan zrobił nie ma nic wspólnego z niezależnym dziennikarstwem, natomiast ma wiele wspólnego z bezczelnością i brakiem szacunku do zaproszonego gościa. Mam absolutne przekonanie, że to pan bierze pieniądze za typową "agitkę", jaką pan zafundował widzom “telewizji publicznej”. Zdziwiłbym się gdyby Ł.Warzecha nie starał się wyjaśnić tej sprawy i tego pomówienia o “branie pieniędzy” na drodze sądowej. Nie przypuszczam też by J.Kulczycki został za to zachowanie ukarany, ponieważ zrealizował wyznaczone mu zadanie. To są właśnie obecne standardy mainstreamu i jakże prymitywne próby zniwelowania druzgocącej przewagi wizerunkowej, jaką “ośmielił się” uzyskać kontrkandydat obecnego prezydenta.

Żenujące, przykre, ale jednocześnie tragiczne... Mówię to jako osoba, która nie optuje za żadnym z omawianych kandydatów i patrzę na to jedynie od strony zawodowej.

(Ponieważ kilkakrotnie już usunięto linki z YouTube, dla wszystkich zainteresowanych link do obejrzenia materiału: https://vimeo.com/119063293

Niestety "kochana" telewizjo, Internet to dość specyficzne narzędzie. Już w szkole podstawowej uczą, że trzeba ponosić konsekwencje swojego postępowania. W normalnej firmie, za takie zachowanie narażające pracodawcę na tak wielką utratę wizerunku traci się pracę. Tutaj pracodawca broni niecnego zachowania pracownika, więc niech chociaż ludzie sobie popatrzą na proponowane dziennikarskie standardy serwowane społeczeństwu za ich własne pieniądze.

Podobne: http://polskiepuzzle.blogspot.com/2015/02/tlis-dtusk-bkomorowski-czyli.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz